Wszystkie dotychczasowe projekty ustaw regulujących rynek hazardu napisali urzędnicy, którzy nie mają pojęcia o praniu brudnych pieniędzy - powiedział Ryszard Naleszkiewicz. Były szef Polskiego Monopolu Loteryjnego zeznając przed sejmową komisją śledczą ds. afery hazardowej zwrócił też uwagę na to, że ustawy miały zawsze kształt zgodny z oczekiwaniami branży hazardowej.

Naleszkiewicz twierdzi, że choć weszły w życie aż trzy ustawy hazardowe (autorstwa SLD, PiS, a teraz Platformy), nigdy nie pozwolono uruchomić firmom państwowym wideoloterii. A tylko to mogłoby się okazać śmiertelnym zagrożeniem dla jednorękich bandytów. Jedyny projekt, który zlikwidowałby jednorękich bandytów, nie wiadomo dlaczego zniknął - mówi Naleszkiewicz.

Zdaniem byłego szefa Polskiego Monopolu Loteryjnego, jeszcze gorsza jest uchwalona ostatnio ustawa Platformy, bo likwiduje ona nie tylko wideoloterie, ale też automaty, a to oznacza powstanie nie tyle szarej, co czarnej strefy, czyli nielegalnych domowych salonów gry, gdzie automaty zastąpią komputery. Goście przychodzą do właściciela mieszkania i mówią: "daj nam możliwie pograć". Właściciel sprzedaje karty z paskiem magnetycznym i wyskakuje, że to jest 50 stawek po 2 złote. Płyta się zaczyna kręcić i se gramy - opisuje Naleszkiewicz.

Jak twierdzi Naleszkiewicz, takie płyty z wersją jednorękich bandytów można już kupić na polskich bazarach. Rozwinie się też hazard w internecie, bo premier uległ ostatnio internautom.