W pierwszy weekend września w Tatrach spora grupa osób z niepełnosprawnościami spełnia swoje marzenia wchodząc na tatrzańskie szczyty. To harcerze chorągwi ze Śląska i Zagłębia od 3 lat spełniają wielkie marzenia swoich Skarbów (podopiecznych). Maciek Skowronek, chłopak urodzony z mózgowym porażeniem dziecięcym także spełnił swoje wielkie marzenie - zdobył Rysy, czyli najwyższy polski szczyt (2 501 m n.p.m.)

Dobrzy ludzie

Są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie - skwitowała napotkana na trasie turystka, kiedy dowiedziała się o akcji harcerzy. Maciek Skowronek  chodził na zbiórki harcerskie 36. Harcerskiej Drużyny Czerwonych Beretów Śląskiej Chorągwi ZHP i wyjeżdżał na obozy, choć zdawał sobie sprawę, że nigdy na żadną górę samodzielnie nie wejdzie. Jeden z tych obozów był w Bieszczadach. Koledzy z drużyny bez wahania zdecydowali, że Maciek zasługuje, by "wejść" na Tarnicę. I tak się stało. Pokonał tę górę na plecach swoich kolegów i opiekunów. Potem były inne wyjazdy - Maciek "wspiął się" na Giewont, rok temu zaliczył Kozi Wierch, a w tym roku dokonał niemożliwego, zdobył najwyższą górę w Polsce, obiekt marzeń większości chodzących po górach turystów. 

Akcja "Rysy"

Godzina 4 rano, piątek, 1 września. Zapakowany bus opuszcza bazę harcerzy w schronisku na Głodówce. W zespole Szerpów jest 11 osób, 9 tzw. noszących i 2 zabezpieczających trasę. Do zespołu dołącza nieliczna grupka dziennikarzy obserwujących akcję. Do schroniska nad Morskim Okiem docieramy o 4:50, na szczęście długi i nudny odcinek drogi nad Morskie Oko pokonaliśmy busem dzięki zgodzie wydanej harcerzom przez dyrekcję TPN. Widać duże skupienie i napięcie. Jest kompletna ciemność, zapięcie Maćka w specjalnym nosidle jest trudne. Udaje się po jakimś czasie, ale w drodze i tak okaże się, że nosidło zapięte jest na lewą stronę. To chyba na szczęście. Zmienią to dopiero nad Czarnym Stawem. Obchodzimy Morskie Oko, skręcamy na czerwony szlak biegnący na Rysy. Nad Czarny Staw docieramy około 6:00. Noszący zmieniają się co 15-20 minut, utrzymują szybkie tempo. W drodze udaje mi się porozmawiać z Krzysztofem "Sopel" Sobczykiem, inicjatorem i pomysłodawcą tej akcji. Pytam, co jest największym wyzwaniem tej akcji. Bez wahania rzucił krótko: Komfort i bezpieczeństwo Maćka. Nie ma nic ważniejszego i temu podporządkowana jest cała akcja. To jest tym trudniejsze, że Maćka znamy od wielu lat, i wiemy, że on nigdy się nie poskarży. 

Od Czarnego Stawu szlak staje się coraz bardziej wymagający. Pogoda do tej pory była sprzyjająca, ciepło jak na wrzesień, widać wschód słońca. Ale zaczyna wiać nieprzyjemny zimny wiatr, Maciek zostaje ubrany w kurtkę i swoją ulubioną bandanę. 

Na Bulę pod Rysami wchodzimy po godz. 8:00 i tutaj zaczyna się najtrudniejsza część wspinaczki. Odcinek z ostrymi skalnymi podejściami, fragmenty trasy zabezpieczone są łańcuchami, duże wyzwanie dla zdrowych i sprawnych ludzi, a co dopiero dla noszących Maćka na plecach. Członkowie ekipy obowiązkowo zakładają kaski i sprzęt taterniczy, od tej pory wszystko podporządkowane jest jednemu celowi - bezpieczeństwu Maćka i pozostałych członków zespołu. 

Na szlaku tłoczno, ale ludzie bez problemu usuwają się z trasy i cierpliwie czekają, aż zespół Szerpów założy stanowiska i zabezpieczy wejście noszącego i Maćka. Warunki pogodowe zaczynają się pogarszać, wieje zimny wiatr, zaczyna padać drobny śnieg. Czy wejście będzie kontynuowane? Na odcinku łańcuchowym wyprzedziłem zespół, by dotrzeć na Rysy wcześniej i tam poczekać na nich i zobaczyć, czy uda im się w tych warunkach wejść na szczyt. Kiedy docieram na Rysy jest przed godziną 10:00, wieje silny wiatr, pada śnieg, wydaje się, że to listopad, a nie pierwszy dzień września. Robię kilka fotek i filmików, nie ma szans, by tutaj doczekać na wejście zespołu Szerpów. Ale czy w ogóle nadal idą w takich warunkach? Postanawiam schodzić i sprawdzić. Spotykam ich po półgodzinnym schodzeniu. Nie cofnęli się, z wielkim trudem pokonują kolejne metry wysokości. Na szczycie Rys meldują się  godzinę później. 

Jaki on był szczęśliwy - mówi mi później turystka schodząca ze szczytu, która akurat była tam, gdy dotarł Maciek z zespołem. Marzenie Maćka się spełniło i zespół Szerpów osiągnął wielki sukces, ale wejście to tylko połowa zadania. Przed nimi długi powrót. Na odcinku z łańcuchami postanawiają zastosować technikę zjazdów, zakładają stanowisko i noszący razem z zabezpieczonym Maćkiem opuszczają się na linie w dół. Wykonali 7 takich zajazdów. Od miejsca zwanego Bulą pod Rysami czeka ich mozolne i powolne schodzenie. W zespole zostało tylko 6 noszących, 3 ze względu na doznane kontuzje musiało się wycofać z akcji. Wracają do schroniska nad Morskim Okiem potwornie zmęczeni przed godziną 19:00. Po 30 minutach zespół melduje się w bazie na Głodówce. Ekipa witana jest szampanem, a gratulacjom nie ma końca. Cała akcja trwała 14 godzin.

Szybki obiad i odpoczynek, bo następnego dnia wyprawa na Kozi Wierch, by pomóc spełnić marzenie kolejnym osobom z niepełnosprawnościami.

Zobacz reportaż z wejścia Maćka Skowronka na Rysy:

Szerpowie Nadziei

Szerpowie Nadziei 2023 to wydarzenie, które odbywa się w dniach 1-3 września. 135 "Skarbów" (podopiecznych) wraz z opiekunami oraz wsparciem 250 wolontariuszy "Szerpów" rusza w Tatry, by spełniać swoje marzenia!

Patronem redakcyjnym akcji jest RMF FM i RMF24.PL.O idei akcji przeczytaj w artykule na portalu RMF24.pl.

Możecie wesprzeć zbiórkę na realizację marzeń Maćka Skowronka.