"Doszedłem do ściany" - tak premier Węgier Viktor Orban skomentował czwartkowy szczyt Unii Europejskiej w Brukseli, który dotyczył pomocy finansowej dla Ukrainy. Polityk zgodził się na wsparcie Kijowa unijnymi pieniędzmi, ponieważ nie zostaną one wydane na zakup broni, ale na zapewnienie funkcjonowania ukraińskiego państwa. Portal "Politico" informuje, że to premier Włoch Giorgia Meloni i francuska gościnność wpłynęły na postawę szefa węgierskiego rządu.

REKLAMA

50 mld euro dla Ukrainy. Orban: Zawsze lepiej dojść do porozumienia niż walczyć

Viktor Orban się ugiął. "Wszystkich 27 przywódców zgodziło się na pakiet wsparcia dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro w ramach budżetu UE" - poinformował w czwartek szef Rady Europejskiej Charles Michel.

We have a deal. #UnityAll 27 leaders agreed on an additional 50 billion support package for Ukraine within the EU budget. This locks in steadfast, long-term, predictable funding for #Ukraine. EU is taking leadership & responsibility in support for Ukraine; we know what is...

CharlesMichelFebruary 1, 2024

Dziś w radiowym wywiadzie węgierski przywódca przyznał, że zawsze lepiej dojść do porozumienia niż walczyć. Orban powiedział, że w przypadku węgierskiego weta nastąpiłoby porozumienie 26 pozostałych krajów UE, a być może również odebranie należnych Węgrom środków. Jak dodał, "w grudniu walczono o fundusze dla Budapesztu, a teraz udało się zapewnić, że nie zostaną one zatrzymane i wysłane na Ukrainę".

Przypomnijmy, że przed grudniowym szczytem Komisja Europejska pozytywnie oceniła reformy systemu sądownictwa na Węgrzech, odblokowując 10,2 mld euro dla tego kraju. Orban nie zablokował wówczas rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych UE z Ukrainą, ale zawetował pomoc finansową dla tego kraju, którą ostatecznie zatwierdzono w czwartek.

Orban podkreślił w wywiadzie, że "pokój na Ukrainie nastanie wówczas, gdy w Brukseli nastąpią zmiany". Rząd w Budapeszcie liczy m.in. na zmianę układu sił po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Bruksela posiada narzędzia, aby zaszkodzić Węgrom, ale szkody, które my im wyrządzimy, również nie będą przyjemne - powiedział.

Demonstracja wsparcia dla Ukrainy

O kulisach rozmów na unijnym szczycie pisze także portal "Politico". "Wielomiesięczna ofensywa wdzięku ze strony premier Włoch Giorgii Meloni oraz kilka kolacji (zorganizowanych) przez Francuzów sprawiły, że węgierski premier Viktor Orban zgodził się poprzeć przekazanie Ukrainie 50 mld euro pomocy" - czytamy.

W ocenie portalu, decyzja podjęta w czwartek na szczycie UE w Brukseli była kluczowa dla przywódców krajów Wspólnoty, którzy chcieli zademonstrować wsparcie dla Ukrainy i jednocześnie pokazać, że są w stanie utrzymać bunt Węgier w ryzach.

Przywódcy UE ogłosili ten znaczący przełom w czasie, gdy pomoc Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy jest od miesięcy wstrzymywana w Kongresie, a Ukraina potrzebuje istotnego zastrzyku gotówki w obliczu wojny z Rosją.

Spotkanie w eleganckim hotelu

"Politico" przypomniało, że Meloni rozpoczęła swoją dyplomatyczną ofensywę kilka miesięcy temu od rozmów i spotkań z udziałem różnych ministrów i urzędników. Działo się to jeszcze zanim 27 przywódcom państw UE nie udało się osiągnąć w grudniu 2023 roku porozumienia w sprawie pomocy dla Ukrainy, ponieważ Orban go nie poparł.

"W tym tygodniu Meloni wzmogła wysiłki, rozmawiając z Orbanem przez telefon, spotykając się z nim w eleganckim brukselskim hotelu Amigo na godzinną pogawędkę, a także w czwartek rano, przed rozpoczęciem spotkania (przywódców)" - czytamy na brukselskim portalu.

Do gry wkracza Emmanuel Macron

Z Orbanem spotkał się w środę wieczorem także prezydent Francji Emmanuel Macron. Wcześniej, podczas lunchu w Pałacu Elizejskim, jak twierdzi portal, francuski przywódca próbował przeciągnąć węgierskiego premiera na swoją stronę. "Wówczas Macron poprosił Orbana, aby podzielił się swoją wizją lepszej integracji krajów wschodniej części UE" - pisze "Politico".

W ocenie rozmówców portalu Macron odegrał kluczową rolę w negocjacjach. "Nigdy nie chciał antagonizować Orbana, ale raczej wciągnąć go do współpracy. To podejście się dzisiaj opłaca" - przyznała osoba z otoczenia francuskiego prezydenta.