Zanim dojdzie do tworzenia nowego rządu, nowi posłowie najpierw będą musieli wybrać spośród siebie marszałka Sejmu. To będzie tak naprawdę pierwszy test na to, kto po wczorajszych wyborach będzie miał w Sejmie większość. Stanowisko marszałka będzie pierwszym do obsadzenia w ramach nowego podziału.

REKLAMA

*** POLSKA DZIEŃ PO WYBORACH - W RMF24.PL ŚLEDZIMY WYDARZENIA W KRAJU NA BIEŻĄCO. NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE, NAJNOWSZE DANE I KOMENTARZE ZBIERAMY DLA WAS W NASZEJ RELACJI DNIA

Pierwsze posiedzenie nowego Sejmu powinno się odbyć w ciągu miesiąca.

Dziś jest za wcześnie, żeby przewidzieć, kto będzie nowym szefem izby. Funkcja marszałka Sejmu jest łakomym kąskiem w ramach negocjacji koalicyjnych. Bez problemu można sobie wyobrazić sytuację, w której opozycja decyduje, żeby drugą funkcję w państwie objęło ugrupowanie z drugim najlepszym wynikiem, czyli Trzecia Droga - zauważa dziennikarz RMF FM Roch Kowalski.

Prezes ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz w RMF FM nie chciał wchodzić w spekulacje, ani kto będzie marszałkiem, ani kto premierem kolejnego rządu.

Wszystkie scenariusze są możliwe, będą rozmowy, ja jeszcze nie będę dzielił skóry na niedźwiedziu - powiedział.

Do wyboru marszałka Sejmu potrzebna jest zwykła większość głosów, którą - jak wskazują sondaże - będzie miała właśnie opozycyjna koalicja.

Opozycja gotowa przejąć władzę, apeluje do prezydenta

Mając na uwadze podział mandatów - na podstawie wyników wyborów late poll - bliżej przejęcia władzy jest opozycja. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica razem mogłyby liczyć na 248 mandatów; PiS na 198.

Rozmowy koalicyjne rozpoczną się dopiero jutro, już po tym, jak Państwowa Komisja Wyborcza ogłosi oficjalne wyniki i podział mandatów.

Zwycięzcą będzie jednak Prawo i Sprawiedliwość i to ono może otrzymać misję tworzenia nowego rządu od prezydenta.

Od lat 90. XX wieku utarł się taki zwyczaj, że kolejni prezydenci misję tworzenia rządu wręczali liderom tych partii, które wybory wygrały. W sposób oczywisty wydaje mi się, że prezydent Andrzej Duda tę misję powierzy Prawu i Sprawiedliwości - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Joachim Brudziński, szef sztabu wyborczego PiS.

Opozycja już teraz apeluje do prezydenta, by przemyślał taki ruch.

Chciałbym, żeby prezydent zachował się przyzwoicie - mówił o poranku europoseł Platformy Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz. Gość Rozmowy o 7:00 w RMF FM i Radiu RMF24 powiedział, że nie daje sobie wielkich nadziei co do zachowania prezydenta.

Widzi, co się dzieje, jak dużo ludzi poszło do wyborów. Albo posłucha ludzi, albo posłucha Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził Arłukowicz.

Frekwencja w wyborach do Sejmu najwyższa od 1989 roku

Frekwencja w wyborach do Sejmu, według sondażu IPSOS, wynosząca niemal 73 proc., jest najwyższa w historii wyborów od 1989 roku.

Poprzedni rekord wynosił 62,7 proc. i padł w I turze wyborów do Sejmu w 1989 roku. W II turze frekwencja wyniosła 25,3 proc.

Poza tym przypadkiem najniższą frekwencję w wyborach do Sejmu zanotowano w 2005 roku, kiedy to do urn poszło nieco ponad 40,5 proc. uprawnionych.

Próg 50 proc. frekwencji przekroczono przed 2023 r. czterokrotnie: w 1993, 2007, 2015 i 2019 r., kiedy to frekwencja w wyborach do Sejmu wynosiła odpowiednio: 52,13 proc., 53,88 proc., 50,92 proc., oraz 61,74 proc.

Wysoka frekwencja w wyborach. Kto na tym zyska?

Dla kogo ta wysoka frekwencja będzie najkorzystniejsza? Zdecydowanie dla opozycji - donosi dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski.

Trzymając się tych wyników na PiS zagłosowało około 8 mln wyborców - niemal tyle samo co 4 lata temu, mimo że do urn poszło zdecydowanie więcej osób.

PiS nie poszerzyło więc kręgu swoich wyborców - zauważa nasz dziennikarz.

Szturm na wybory był paliwem opozycji. Na Koalicję Obywatelską zagłosowało o ponad 1,7 mln osób więcej, niż 4 lata temu. Lewica straciła ponad 1,5 mln wyborców, ale za to Trzecia Droga w porównaniu do wyniku samego PSL 4 lata temu zebrała ponad 1 mln głosów więcej.

Widać też, że znaczący - być może kluczowy udział w tym wyniku - mieli najmłodsi wyborcy. Do urn poszło prawie 69 procent wyborców do 29. roku życia.

Najliczniej zagłosowali mieszkańcy miast od 200 do 500 tysięcy mieszkańców - 81,5 procent.

Najsłabiej zagłosowała wieś - 69,5 procent.