19 osób zginęło wczoraj podczas protestów w różnych miastach Syrii. Wśród demonstrantów po raz pierwszy słychać było żądania śmierci prezydenta Baszara el-Asada. W miastach Dajr az-Zaur, Idlib i w Darze wojsko otworzyło ogień do protestujących.

Szczególnie gwałtowna była reakcja sił bezpieczeństwa w Dajr az-Zaur, gdzie wierni zostali ostrzelani przy wychodzeniu z meczetu. Ludzie uciekali w pobliskie uliczki. Na główne skrzyżowania i place wjechały czołgi - relacjonował świadek wydarzeń w rozmowie telefonicznej.

Według obrońców praw człowieka w Dumie niedaleko Damaszku zginęło pięciu cywilów oraz dwaj policjanci, którzy zostali zastrzeleni. Podczas protestów w Hims i Idlib po raz pierwszy demonstranci żądali śmierci el-Asada.

Od początku świętego dla muzułmanów miesiąca ramadan demonstracje przybrały na sile - zauważa niemiecki tygodnik "Spiegel". Obrońcy praw człowieka twierdzą, że ogółem wskutek tłumienia protestów przeciwko reżimowi el-Asada od połowy marca zginęło w całym kraju ok. 2 tys. osób.