Na początku przyszłego tygodnia prokuratura zleci sekcję zwłok 7-letniej dziewczynki, która została ciężko ranna kuligu w Turzy Śląskiej koło Wodzisławia - informuje reporter RMF FM. Dziecko zmarło w nocy z czwartku na piątek.

Julka walczyła o życie przez półtora miesiąca w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Trafiła tam z bardzo poważnymi obrażeniami głowy i kręgosłupa. Przez cały okres leczenia była w śpiączce. Przeszła serię operacji. Mimo to, lekarzom nie udało się jej uratować.

Do wypadku doszło pod koniec grudnia. Ojciec dziewczynki zorganizował kulig. Jechał samochodem przed saniami, ciągniętymi przez psy. Gdy się zatrzymał, psy przebiegły na przeciwległy pas ruchu wprost pod nadjeżdżający samochód.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura rejonowa w Wodzisławiu Śląskim. Przesłuchano już między innymi ojca dziewczynki i kierowcę auta, które uderzyło w sanie. Ze względu na skomplikowany charakter śledztwa i rodzinny dramat, prokuratorzy nie chcą na razie mówić o jakichkolwiek zarzutach.