Nie chodzi bynajmniej o znęcanie się nad Piękną Julią, która wybory oficjalnie przegrała. Chociaż przyjęto uważać przez ostatnie lata, że tytuł ten przynależy Tymoszenko. Najpierw Pierwszej Damy Pomarańczowej Rewolucji, potem zaś całej Ukrainy. Nawet jej hasło wyborcze brzmiało „Wona Ce Ukraina”, czyli po polsku „Ona to Ukraina”. Mam na myśli mniej znaną, a raczej w Polsce w ogóle nieznaną Ludmiłę Janukowycz.

Podczas całej prezydenckiej kampanii Wiktor Janukowycz ani razu nie pokazał się publicznie z żoną. Nawet dwukrotnie, w czasie pierwszej i drugiej tury, głosował sam. Jak informował sztab Janukowycza, Ludmiła z synami głosowała w innym okręgu. W jakim i kiedy, przezornie dziennikarzy nie informowano. Ludmiła nie ma bowiem talentu do publicznych wystąpień. Zasłynęła w czasie Pomarańczowej Rewolucji  emocjonalną mową  na wiecu zwolenników swego męża w Doniecku. Plotła tam kosmiczne bzdury, opowiadając o tym, co rzekomo dzieje się w Kijowie. Przekonywała donieckich szachtiorów, czyli górników, że w Kijowie rozdają naszpikowane narkotykami pomarańcze i amerykańskie walonki. Po tym szeroko znanym na Ukrainie występie Ludmiła zniknęła. Nawet gdy Janukowycz został później premierem, z żoną się nie pokazywał. Obecnie, jak donoszą dobrze poinformowani ludzie na Ukrainie, już zdecydowano w otoczeniu nowego ukraińskiego prezydenta, czyli Janukowycza, iż stanowisko First Lady nie zostanie obsadzone. Ludmiła nadal pozostanie w cieniu. Konstantin Bondarenko, dyrektor kijowskiego  instytutu imienia Gorszenina,  twierdzi, że przez najbliższe lata nawet nie usłyszymy o żonie prezydenta. Z kolei ludzie odpowiedzialni u Janukowycza za wizerunek  przekonują  nieoficjalnie, że Ludmiła będzie pojawiać się na oficjalnych uroczystościach, ale pod jednym warunkiem. Jeżeli uda się stworzyć nowy wizerunek i styl Ludmiły oraz  jeżeli przyniosą efekt  zajęcia, mające poprawić oratorskie umiejętności żony Janukowycza. Nie jest tajemnicą, że nad stylem i mową samego Janukowycza specjaliści pracują od lat, ale nie obyło się w czasie tej kampanii bez fatalnych językowych wpadek. Nad żoną Janukowycza nikt do tej pory nie pracował, a w Kijowie kpią, że  bliżej jej do straganu na targowisku niż do ulicy Bankowej, przy której urzęduje ukraiński prezydent. Okrutne i nieeleganckie to, ale takie opinie w Kijowie krążą. Sam Janukowycz też nie pozostawia wątpliwości, bo już zdążył oświadczyć, że żona będzie zajmować się wnukiem, a nie pomagać w wypełnianiu prezydenckich powinności. Tak więc ukraińskiej First Lady, jak wskazują wszystkie znaki na ziemi i niebie, przez najbliższych lat kilka nie będzie.