Od jutra w Pluslidze półfinały. Asseco Resovia Rzeszów zmierzy się z Jastrzębskim Węglem, a Projekt Warszawa z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.

Po raz pierwszy w tym stuleciu - bez drużyny z Kędzierzyna-Koźla. Grupa Azoty ZAKSA walczy z - do niedawna inną potęgą - PGE GiEK Skrą Bełchatów o zaledwie 9. miejsce w Pluslidze. 

W tej sytuacji głównym kandydatem do mistrzostwa Polski wydaje się być obrońca tytułu - Jastrzębski Węgiel. Ale ... czy aby na pewno? 

Czy zaryzykuję i postawię wszystko na Jastrzębie? Nie. Specyfika play-offów, będę powtarzał jak mantrę, powoduje to, że powinniśmy być hali, powinniśmy być przed telewizorem, po prostu cieszyć się wielkim świętem siatkówki, bo ja tak będę postrzegał decydującą fazę - mówi w rozmowie z RMF FM dziennikarz Onetu i Przeglądu Sportowego, Łukasz Kadziewicz. 

Zdaniem byłego reprezentanta Polski w siatkówce ubiegłoroczny system play-offów w Pluslidze, kiedy kluby grały do trzech wygranych meczów, był ciekawszy. 

Tutaj podam dwa przykłady. Siatkówka źle rozegrała swój pomysł na play-offy i jeszcze gorzej rozegrał to żużel, bo tam z ośmiu drużyn aż sześć awansuje do play-offów, więc granie sezonu zasadniczego okazuje się takim troszeczkę niewypałem. A my - moim zdaniem - wylaliśmy dziecko z kąpielą. Bardzo ważną rzeczą jest zagranie rundy zasadniczej, tych trzydziestu spotkań, gdzie wyłaniamy najlepszą ósemkę, ale z drugiej strony chcielibyśmy, żeby święto siatkówki w postaci play-offów trwało dłużej - uważa Łukasz Kadziewicz. 

Stary system zdaniem byłego reprezentanta gwarantuje emocje i pełne hale.

A takie króciutkie play-offy: mecz, rewanż i złoty set, moim zdaniem zabijają urok. Bo mówimy o najlepszej lidze świata - podsumowuje Kadziewicz.

Opracowanie: