Od marca recepty pojawią się w formie nowych blankietów, od lipca mogą zawierać kody kreskowe i znaki wodne. Taką możliwość zmian wprowadza rozporządzenie ministra zdrowia.

Mimo, że kody i znaki wodne nie są obligatoryjne, Mazowiecka Kasa Chorych zdecydowała o obowiązkowym ich wprowadzeniu. Dzięki temu, urzędnicy będą dokładnie wiedzieć, który lekarz wystawił receptę i jakie lek na niej przepisał. Dlaczego kasa, choć nie musiała zdecydowała o obligatoryjnym wprowadzeniu dodatkowych zabezpieczeń na receptach, właśnie w postaci kodów kreskowych i znaków wodnych? Pierwsza rzecz to naturalna ciekawość. Kasa jako płatnik chce po prostu wiedzieć za co płaci. W tej chwili urzędnicy znają jedynie sumę refundacji. Poza ciekawością istnieje jeszcze inna kwestia czyli próba wyeliminowania fałszywych recept: "Do tej pory recepta była goła. Czyli na przeciętnej jakości drukarce każdy mógł receptę wydrukować. A znowu są pewne dane, że jest pula recept fałszywych średnio wahającą się od 10-20 procent". Kolejnym i niemałym problemem według Doroty Grobelnej z Mazowieckiej Kasy Chorych są bezpłatne recepty dla inwalidów wojennych. Lekarze często przepisują na nich bardzo drogie preparaty witaminowe. Refundacja tych recept pożera 10 procent całej kwoty przeznaczonej na ten cel podczas gdy inwalidzi w mazowieckiej populacji stanowią zaledwie 0,03 procenta.

Ile będą kosztować nowe recepty? Dokładnej kwoty Mazowiecka Kasa Chorych nie chce zdradzić. Wiadomo natomiast, że będzie to co najmniej kilka milionów złotych. Według Doroty Grobelnej są to tylko koszta tylko z pozoru wielkie: "Refundacja na samym Mazowszu wyniosła nam 583 miliony polskich złotych. Jeżeli przyjmiemy najniższą granicę jeżeli chodzi o recepty fałszywe czyli 10 procent to koszta są marginalne". Zapewne nieco mniej niż urzędnikom zmiany opłacą się aptekarzom. Ci będą bowiem musieli zakupić wcale nie tanie czytniki kodów.

foto RMF FM

12:45