Śmieci, śmieci i raz jeszcze śmieci. To wątpliwej jakości pamiątka, pozostawiana przez turystów w górach, na nadmorskich plażach i w krainie wielkich jezior. Turyści nie oszczędzają nawet najbardziej cennych świątyń przyrody, takich jak Tatry. Co roku po sezonie letnim trzeba usunąć setki kilogramów monet, butelek, puszek, a nawet... butów.
Turyści nie oszczędzają najwyższych polskich gór. Wszyscy, z którymi rozmawiał zakopiański reporter RMF, twierdzą, że są bardzo zdyscyplinowali i oczywiście dbają o czystość Tatr. Chcemy mieć czyste Tatry. Szanujemy przyrodę - zapewnia napotkana na szlaku grupa turystów.
Jednak z tą dyscypliną wśród odwiedzających zakopiańskie szlaki nie jest dobrze, skoro co roku z polskich Tatr wywożone są góry śmieci. Przy okazji za sprzątanie trzeba płacić dziesiątki tysięcy zł.
Mamy taki bardzo generalny wskaźnik, że 1000 osób odwiedzających Tatry, pozostawia 1 metr sześcienny śmieci. W ciągu jednego dnia w Tatry może wejść nawet kilkanaście tysięcy osób - tłumaczy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Paweł Skawiński.
W sezonie letnim Tatry odwiedza przeszło milion turystów, zostawione więc przez nich śmieci zajmują 1000 metrów sześciennych, czyli 200 sporych ciężarówek.
Niewiele lepiej jest na trójmiejskich plażach. Każdego ranka plaże wokół Trójmiasta opuszcza kilkanaście traktorowych przyczep. A w nich spoczywają najczęściej plastikowe butelki, metalowe puszki po napojach i jednorazowe opakowania. Zdarzają się rzeczy cenniejsze. Telefony, buty, spodnie, czasem portfel. Można znaleźć rzeczy wszelakiego rodzaju - twierdzi mieszkaniec Trójmiasta.
Narzekają również ratownicy WOPR z Mazur. Niejednokrotnie zaczynają oni pracę od sprzątania śmieci, zostawionych przez niechlujnych plażowiczów. Nie pomagają nawet rozstawiane co pare metrów kosze. To się wynosi z domu - twierdzi jeden z ratowników.
Na góry śmieci po turystach nie narzekają natomiast krakowianie. W ich mieście turyści zostawiają jedynie góry... pieniędzy. Posłuchaj relacji krakowskiego reportera RMF Marka Balawajdra:
06:55