Ponad dwadzieścia lat mieszkańcy Warmii i Mazur czekają na własny ośrodek radioterapii czyli miejsce, w którym poprzez naświetlania leczy się nowotwory. Przez ten czas zmieniały się władze, każda obiecywała, że już niedługo ten problem na pewno będzie rozwiązany, przecinano wstęgi na uroczystościach otwarcia nowych oddziałów onkologii i... praktycznie na tym się kończyło.

Radioterapii w Olsztynie jak nie było, tak nie ma, a pacjenci chorzy na raka - o ile mają siły i środki - jeżdżą na naświetlania do Gdańska i Bydgoszczy. Tym samym wydłuża się czas oczekiwania na leczenie, a przez to wielu pacjentów po prostu umiera, nie doczekawszy swojej kolejki. Kiedy mieszkańcy Warmii i Mazur przestaną umierać czekając w kolejce po życie, próbowała dowiedzieć się nasz reporterka Beata Tonn.

My dodajmy tylko, że pacjenci jeżdżący na radioterapię do innych ośrodków kosztują warmińsko-mazurską kasę chorych 7 milionów złotych rocznie. Natomiast wystarczyłoby kupić za te same pieniądze jedną bombę kobaltową, czyli taki swoisty wkład do leczenia. Tyle samo kosztuje zakupienie jednej bomby kobaltowej, którą można by umieścić w już istniejących betonowych bunkrach i zacząć nią leczyć. Ale widocznie bardziej opłaca się zasilać inne ośrodki zdrowia niż zbudować własny.

11:10