Krzyżówki, rebusy, sudoku - od dawna już wiemy, że zamiłowanie do rozwiązywania łamigłówek pomaga nam dłużej zachować sprawność umysłową. Naukowcy z Rush University Medical Center w Chicago opublikowali jednak w najnowszym numerze czasopisma "Neurology" wyniki badań, z których wynika, że zamiłowanie do "łamania głowy" może... zwiększyć ryzyko poważnych skutków choroby Alzheimera. Skąd ten paradoks?

Badacze z Chicago podejrzewają, że pozytywne skutki zamiłowania do rozwiazywania łamigłówek i innych form aktywności umysłowej, choćby lektury, opóźniają chwilę diagnozy ewentualnej choroby Alzheimera i w ten sposób zmniejszają szanse na skuteczniejszą interwencje lekarską. Może się okazać, że aktywność umysłowa pomaga neutralizować efekty tworzenia się w mózgu złogów białkowych i w ten sposób sprawia, że pacjenci nie odczuwają objawów choroby i nie zwracają się o pomoc do lekarza.

Przez kilka lat badano blisko 1200 osób w wieku co najmniej 65 lat. Okazało sie, że u tych najbardziej aktywnych umysłowo kłopoty z pamięcią rzeczywiście pojawiały się później, jednak potem nasilały się bardziej gwałtownie. Wygląda na to, że najpoważniejszym problemem jest wciąż niedostateczna diagnostyka choroby Alzheimera. Z jednej strony powinniśmy jak najwięcej czytać, uczyć się i rozwiązywać łamigłówki, z drugiej pamiętać o wizytach u lekarza. Byle medycyna jak najszybciej nauczyła się dokładniej monitorować to, co mamy w głowie...