Nie lubimy samolubów? Okazuje się, że niesłusznie. Najnowsze badania naukowców z Imperial College London pokazują, że samolubne zachowania mogą okazać się korzystne dla grupy. Eksperymenty, których wynik może dramatycznie zmienić przekonania biologów na temat zasad współpracy organizmów przeprowadzono na drożdżach, ale odkryty mechanizm może się okazać równie prawdziwy dla ludzi.

Naukowcy z Londynu badali dwie odmiany drożdży. Pierwsze są "uczciwe i ofiarne" - produkują inwertazę, enzym rozkładający trudną do strawienia sacharozę, na glukozę i fruktozę, z których mogą korzystać wszystkie drożdże w kolonii. Drugie są "samolubne", nie wysilają się, nie produkują enzymu, ale żywią się kosztem innych. Co się okazało? Kolonia rozwijała się lepiej, gdy zawierała obie odmiany drożdży, niż wtedy, gdy znalazły się w niej tylko te "uczciwe".

Zaskoczeni autorzy badań piszą na łamach czasopisma "PLoS Biology", że prawdopodobnie "samolubne" drożdże bardziej efektywnie wykorzystują dostępne im cukry proste. "Uczciwe" drożdże, nie muszą być efektywne, bo dzięki wytwarzanej przez siebie inwertazie mają glukozy i fruktozy wokół siebie pod dostatkiem. Wygląda na to, że obecność "samolubów" wymusza na całej kolonii lepsze gospodarowanie zasobami, co może jej tylko wyjść na zdrowie.

Wydaje się, że naukowcy muszą zrewidować dotychczasowe przekonanie, że to współpraca okazuje się najkorzystniejsza dla grupy. To będzie miało poważne znaczenie miedzy innymi dla wielu modeli komputerowych, które przy symulacjach procesów współpracy zakładają dotąd, że sprzyjają im osobniki ofiarne a przeszkadzają samolubne. Teraz można się spodziewać badań naukowych, które będą starały się pokazać, na ile samolubni przydają się także w grupie ludzi. No cóż, może na ich pdstawie inaczej spojrzymy juz wkrótce na kolegów, o których wiemy, że są pasożytami. Nie ma co na nich krzyczeć. Lepiej ich przygarnać. I wykorzystać. Dla wspólnego dobra...