Studia się kończą, czas ruszyć do pracy. Przed taką perspektywą stają, jak co roku dziesiątki tysięcy absolwentów wyższych uczelni. Znalezienie pracy w wyuczonym zawodzie to zadanie szczególnie trudne dla osób kończących Akademię Sztuk Pięknych, ale nie tylko...

Profesor Andrzej Basaj z wrocławskiej ASP mówi, że niewielu artystów z dopiskiem magister przed nazwiskiem ma szansę utrzymania się z owoców swej twórczości: "Większość ludzi wykonuje tak zwane zlecenia sztuki użytkowej. Na przykład nasi absolwenci doskonale sobie radzą w grafice komputerowej". Są oczywiście tacy, którzy żyją z pracy artystycznej. Jest ich jednak niewielu. Potrzeba do tego rynku europejskiego czy światowego, na pewno nie polskiego - tłumaczy profesor Basaj. Jego zdaniem to głównie efekt przyzwyczajeń Polaków. "Jakby przejść przez polskie mieszkania. To są to żenujące sprawy - jakieś okładki z pralinek z kotkami oprawione w ramkach wiszą" - powiedział Basaj. Kupujemy reprodukcje, podczas gdy często za mniejsze pieniądze można zdobyć na przykład orginalną grafikę. Zdaniem profesora można to zmienić tylko w jeden sposób. Każda rodzina powinna zadbać o obycie dzieci ze sztuką już od ich najmłodszych.

Również na Podkarpaciu młodzi ludzie, którzy opuszczają uczelnie z tytułem magistra filologii, historii, socjologii czy nawet politologii mają olbrzymie trudności ze znalezieniem pracy. Co roku jedną z największych szkół w regionie opuszcza rzeszowską WSP opuszcza ponad 2 tysiące magistrów - głównie nauczycieli. Ich start życiowy to prawdziwy dramat - przyznaje rzecznik uczelni Ludwik Borowiec. Wśród ogłoszeń powiatowego Urzędu Pracy w Rzeszowie nie ma w tej chwili ani jednej posady dla magistrów historii, filologii polskiej. W trudnej sytuacji znaleźli się także angliści. 10 ofert pracy w prawie 200-tysięcznym mieście to tyle co nic. Nie dziwi więc fakt, że większość podkarpackich studentów traktuje teraz studia filologiczne jako hobby lub dodatkowy kierunek. Posłuchaj relacji reporterki radia RMF FM Katarzyny Motas:

03:55