Urodził się w Estonii, ma ukraińskie obywatelstwo i mieszka w Rosji. Mowa o Jewgieniju I. - jednym z podejrzanych o przeprowadzenie aktu dywersji na linii kolejowej na trasie Warszawa-Lublin. Prokuratura sporządziła postanowienie o postawieniu terrorystycznych zarzutów dwóm Ukraińcom - informuje reporter RMF FM Krzysztof Zasada.
- Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Jak podają ukraińskie media, ten mężczyzna w maju został zaocznie skazany za przygotowanie ataku terrorystycznego na lwowską fabrykę dronów. W akcji miało wziąć udział czterech rosyjskich agentów działających na polecenie rosyjskiego wywiadu wojskowego.
To Jewgienij I. miał swemu znajomemu - zwolnionemu z zakładów - polecić spowodowanie eksplozji w firmie. Materiały wybuchowe ukrył w kartonach po soku.
Służby udaremniły atak, a podejrzany uciekł do Rosji i zamieszkał w Biełgorodzie. Stamtąd też miał koordynować akcje sabotażowe w trzech centrach handlowych w Kijowie i kijowskiej kawiarni Ofensiva. Te akty terroru także udało się udaremnić.
Ukraiński sąd skazał Jewgienija I. za zdradę stanu, pomocnictwo i namawianie do aktów terroru oraz przewóz materiałów wybuchowych. Wyrok to 15 lat więzienia i konfiskata całego majątku.
W miniony weekend w Polsce doszło do dwóch aktów dywersji. Na trasie kolejowej Warszawa - Dorohusk w miejscowości Mika na Mazowszu (powiat garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, w niedzielę, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.