Część Francuzów miała po prostu "zły humor" - tak prezydent Nicolas Sarkozy bagatelizuje gigantyczną falę demonstracji i strajków, która przetoczyła się przez Francję przeciwko reformie emerytur. Sarkozy ujawnia również, że w podjęciu ważnych decyzji pomaga mu żona.

Kiedy jest się szczęśliwcem, który ma żonę o tak dużej inteligencji, szkoda byłoby nie słuchać jej rad - wyjaśnia rozrzewniony Sarkozy. Lewicowi komentatorzy ironizują więc, że za podwyższenie wieku emerytalnego Francuzi powinni "podziękować" byłej top-modelce.

Prezydent Francji oświadczył, że nie przejmuje się tym, iż coraz większa część rodaków go nienawidzi. Zasugerował, że w okresie kryzysu ludzie muszą się na kimś wyżyć. Zapowiedział więc negocjacje ze związkowcami w sprawie kolejnej reformy. Chce zapewnić lepszą opiekę osobom w podeszłym wieku. Tym razem trzeba będzie podnieść podatki lub zmusić Francuzów do płacenia dodatkowych ubezpieczeń.