Z powodu demonstracji w Tiranie przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso odwołał wizytę w Albanii. Protestujący oskarżają rząd o sfałszowanie wyborów samorządowych w stolicy. Szef KE chciał sprawdzić postępy Albanii, która zabiega o wpisane go na listę państw kandydujących do Unii Europejskiej.

W stolicy Albanii doszło do starć między policją a zwolennikami socjalistów, którzy zgromadzili się pod budynkiem Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) i zablokowali drogi wyjazdowe z miasta. Kilku demonstrantów zostało rannych.

CKW na wniosek rządu prawicowej Partii Demokratycznej, który zakwestionował piąte z kolei zwycięstwo socjalisty w wyborach burmistrza stolicy kraju, ponowne przeliczyła głosy. Oznajmiła, że zwyciężył kandydat rządowy na burmistrza Tirany Lulezim Basha, a nie - jak wynikało z pierwszego liczenia głosów - dotychczasowy burmistrz, socjalista Edi Rama.

Jednak dotychczasowy burmistrz Tirany miał przewagę zaledwie dziesięciu głosów nad kandydatem rządowym. To posłużyło rządzącej prawicy do zakwestionowania rezultatu głosowania w stolicy. Premier i jednocześnie lider Partii Demokratycznej Sali Berisha zapowiedział ponowne przeliczenie głosów również w całej Albanii.

W odpowiedzi zwolennicy socjalistów w stolicy zablokowali na kilka godzin główną szosę prowadzącą z Tirany do Durres. Sparaliżowali także ruch na innych drogach łączących stolicę z resztą kraju. Na skrzyżowaniach zapłonęły stosy opon samochodowych.

Centralna Komisja Wyborcza ukradła nam zwycięstwo wyborcze - oświadczył w czwartek Rama, który oskarżył czterech jej członków o dokonanie fałszerstwa wyborczego.

Albania od dwóch lat jest pogrążona w głębokim kryzysie politycznym. Jego kulminacja nastąpiła w styczniu tego roku. Agenci służby bezpieczeństwa zastrzelili wtedy czterech zwolenników socjalistów, którzy uczestniczyli w demonstracji antyrządowej.