Zamieszki wybuchły po tym, jak izraelska policja po starciach z Arabami wtargnęła do meczetu Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym. Rannych zostało 10 Palestyńczyków i 5 funkcjonariuszy. Wdarcie się do jednego z najświętszych miejsc Islamu może stać się zarzewiem nowego palestyńskiego powstania.

Policjanci użyli gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, aby rozpędzić demonstrantów. Jeden z funkcjonariuszy wyjaśniał, że wtargnięcie do meczetu nastąpiło po tym, jak Żydzi modlący się pod Ścianą Płaczu zostali obrzuceni kamieniami.

Do incydentów w meczecie doszło już także w zeszłą niedzielę, po tym, jak premier Benjamin Netanjahu zdecydował się wpisać dwie świątynie na Zachodnim Brzegu na listę izraelskiego dziedzictwa narodowego.

W 2000 roku, gdy na teren meczetu wszedł ówczesny lider izraelskiej opozycji Ariel Szaron doszło do wybuchu tak zwanej drugiej intifady, czyli powstania palestyńskiego. Palestyńczycy uznali, że Szaron dopuścił się prowokacji i świętokradztwa,

tym bardziej, że towarzyszyło mu około tysiąca ochroniarzy. Podobny jest polityczny kontekst dzisiejszego zdarzenia. Akcja Szarona pogrzebała do reszty szanse na porozumienie Izraelczyków i Palestyńczyków po rozmowach w Camp David.

W przyszłym tygodniu zaplanowano negocjacje za pośrednictwem specjalnego amerykańskiego wysłannika na Bliski Wschód.