Za niecałe dwa tygodnie Sojusz Północno-Atlantycki rozpoczyna szkolenia sił powietrznych na Litwie, Łotwie i w Estonii. W czerwcu na północy Estonii odbędą się 10-dniowe ćwiczenia marynarki wojennej z udziałem 500 marines. Na jesieni manewry będą jeszcze liczniejsze - weźmie w nich udział ponad dwa tysiące żołnierzy.

Żadne z tych ćwiczeń nie ma scenariusza ofensywnego - przekonuje Kwatera Główna NATO. Chce uspokoić w ten sposób Rosję, która jest zaniepokojona tymi ćwiczeniami.

Szkolenie będą dotyczyć m.in. procedur podczas utraty kontaktu z wojskowym samolotem transportowym. Będzie to polska CASA, którą dwa również polskie F-16 w asyście francuskich miraży podprowadzą do lądowania.

W planach jest też ćwiczenie desantu z morza na ląd. Nie ma mowy, by te manewry były skierowane przeciwko komukolwiek - usłyszał reporter RMF FM od natowskich urzędników, jednak - jak dodają - Sojusz nie działa w próżni.

Natowska aktywność ma dać sygnał, że Litwa, Łotwa i Estonia - byłe sowieckie republiki - nie są członkami Paktu jedynie na papierze - a takie obawy pobrzmiewały w ich stolicach. Szczególnie mocno było je słychać podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku. Odżyły też w trakcie wielkich zeszłorocznych rosyjsko-białoruskich manewrów pod kryptonimem Zapad. Państwa bałtyckie odczytywały je jako plan ich zajęcia. Między inymi dlatego najbliższa aktywność NATO w tym regionie, to nie przypadek - zapewnia Bruksela.