Władze i mieszkańcy Rzymu wyrażają oburzenie i konsternację z powodu chuligańskich wybryków setek kibiców holenderskiego klubu Feyenoord z Rotterdamu, którzy w środę i w czwartek zdewastowali historyczne centrum miasta i uszkodzili niektóre zabytki. Jeszcze większą wściekłość wywołała informacja o tym, że Holandia nie zamierza zapłacić za szkody, wyrządzone przez jej chuliganów, przybyłych na mecz z klubem AS Roma w rozgrywkach Ligi Europejskiej.

Z 28 zatrzymanych pseudokibiców 19 w trybie błyskawicznym skazano na kary pozbawienia wolności do kilkunastu miesięcy oraz grzywny, które w kilku przypadkach sięgają 40 tysięcy euro. Sześciu sprawców poczeka w więzieniu na swoje procesy co najmniej do początku przyszłego tygodnia. Odpowiedzą za zadanie obrażeń policjantom oraz stawianie im czynnego oporu.

Rzymska prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie wydarzeń na Placu Hiszpańskim, który w czwartek zamienił się w pole ulicznej bitwy. Doszło tam do poważnych starć z siłami porządkowymi oraz do fali wandalizmu. Najbardziej ucierpiała słynna XVII-wieczna fontanna Barcaccia autorstwa Pietro i Gian Lorenzo Berninich, która została na jesieni gruntownie odnowiona i w ostatnich miesiącach wywoływała zachwyt swą nieskazitelną bielą.

Najwyższego oburzenia destrukcyjną inwazją holenderskich kibiców na Wieczne Miasto nie kryje burmistrz Ignazio Marino. Podczas gdy przedstawiciele włoskiego rządu nazywają pseudokibiców "wandalami i barbarzyńcami", Marino użył publicznie wobec nich określenia "ścierwo".

Burmistrz zarzuca włoskiej policji zaniedbania w zabezpieczeniu miasta przed najazdem kibiców z Rotterdamu i oświadczył, że nie ma ono poziomu bezpieczeństwa godnego stolicy kraju G8.

Jego zdaniem dowództwo policji zlekceważyło dane mówiące o tym, że wśród kilku tysięcy przyjeżdżających na mecz kibiców około 500 znanych jest w swoim kraju z chuligańskich wybryków.

Marino dokonał inspekcji fontanny przy Schodach Hiszpańskich i w innych miejscach zdewastowanych przez bandy pijanych chuliganów. Oglądając szkody Ignazio Marino stwierdził: "Muszą za to zapłacić Holendrzy. Albo klub Feyenoord, albo rząd".

Jednak od ambasadora Holandii we Włoszech władze miejskie usłyszały w piątek, że kraj ten nie zamierza sfinansować remontu słynnej fontanny. Gotowość wyłożenia pieniędzy na ten cel już zadeklarowały włoskie firmy i banki - podały media.

Konsternację z powodu rzymskich zamieszek wyraził wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans z Holandii, który przemoc i wandalizm ze strony swych rodaków nazwał barbarzyństwem. "Moje myśli kieruję do rannych policjantów i mieszkańców Rzymu" - zapewnił.

Straty handlu i usług w Rzymie oszacowano na 3 miliony euro.

Ambasada RP w Rzymie sprawdziła, że podczas gwałtownych zamieszek i aktów wandalizmu na Campo de' Fiori nie ucierpiała odsłonięta w styczniu tablica z wierszem Czesława Miłosza.

(j.)