We wrześniu – zdaniem Rady Miejskiej Mariupola – w mieście ma zostać przeprowadzony pokazowy proces ukraińskich obrońców zakładów Azowstal. Zdaniem samorządowców, Rosjanie przygotowują specjalne klatki dla ukraińskich bojowników.

Wpis dotyczący działań i planów Rosjan ukazał się na kanale Rady Miejskiej Mariupola na Telegramie. Czytamy w nim, że pokazowy proces obrońców Azowstalu ma się odbyć na scenie Filharmonii Kameralnej w Mariupol we wrześniu.

Według komunikatu, rosyjscy okupanci przygotowują dla Ukraińców klatki. Są one zespawane ze stalowych drutów o średnicy 20 milimetrów. Mają stanąć na scenie. Do wpisu dołączono zdjęcia klatek.

Ukraiński mer Mariupola Wadym Bojczenko w związku z tą sprawą zaapelował do międzynarodowej społeczności, ONZ i Czerwonego Krzyża o interwencję. Pokazówka byłaby jego zdaniem złamaniem praw przysługujących jeńcom wojennym. "Nie możemy dopuścić do drugiej Ołeniwki w Mariupolu" - zaznaczył w komunikacie polityk. Jego zdaniem plany dotyczące procesu pokazują, jak bardzo Rosjanie lekceważą wszelkie normy międzynarodowe. "Wciąż mnożą zbrodnie wojenne, okazując pogardę dla całego cywilizowanego świata" - dodał.

Według władz ukraińskich w zniszczonym na skutek rosyjskich bombardowań Mariupolu pozostaje pod okupacją ok. 120-130 tys. ludzi. W mieście na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofalna sytuacja humanitarna. Pomoc zapewniana przez samozwańczą miejską administrację (dostawy żywności, wody, środków higienicznych) wystarcza tylko dla niewielkiej liczby osób. Utrzymuje się również zagrożenie wybuchem epidemii chorób zakaźnych, m.in. cholery. Bojczenko oceniał w czerwcu, że szacowana wcześniej na około 22 tys. liczba mieszkańców Mariupola zabitych przez Rosjan może być znacznie zaniżona.

Masakra jeńców w Ołeniwce

W nocy z 28 na 29 lipca w obozie w Ołeniwce doszło do wybuchu, za którym według armii ukraińskiej stały wojska rosyjskie. Moskwa usiłowała natomiast oskarżać o ten atak Kijów. W wyniku eksplozji zginęło co najmniej 40 ukraińskich żołnierzy, a 130 zostało rannych - informowała ukraińska prokuratura generalna.

31 lipca agencja Ukrinform, powołując się na zastępcę rzecznika sekretarza generalnego ONZ Farkhana Haqa, podała, że eksperci ONZ są gotowi pomóc zbadać wybuch w Ołeniwce.

Na początku maja pojawiły się doniesienia, że w obozie w Ołeniwce, na terenie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, znajduje się około 3 tys. mieszkańców Mariupola i okolic, którzy nie przeszli rosyjskiej "filtracji" (szczegółowej kontroli pod kątem związków z armią i strukturami siłowymi Ukrainy) i zostali uznani za "nieprawomyślnych".

Po ataku na obóz były dowódca ukraińskiego pułku Azow Andrij Biłecki poinformował, że w obozie znajdowali się w tym czasie żołnierze Azowa, którzy wiosną bronili zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu. Biłecki powiadomił, że kilka dni przed wybuchem jeńcy zostali przeniesieni do osobnego budynku, który następnie został zniszczony. Podobne doniesienia przekazał doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak. Ukraiński wywiad wojskowy oskarżył o atak rosyjską firmę najemniczą nazywaną Grupą Wagnera.