Wczoraj władze Kuby uwolniły dysydenta Eduarda Diaza, który odmawiał udania się na emigrację do Hiszpanii. Wolność proponowano też Hectorowi Masedzie, ale on nie chce przyjąć tej oferty do czasu uwolnienia chorych więźniów.

Przebywający na zwolnieniu warunkowym Diaz wyraził wdzięczność Kościołowi katolickiemu za uwolnienie go. Zapowiedział też, że będzie walczył o przejrzystość, dobrobyt, zmianę i transformacje, choć ze względu na rodzaj zwolnienia będzie mógł to czynić z pewnymi ograniczeniami.

Decyzję Masedy o pozostaniu w więzieniu przekazała mediom jego żona Laura Pollan, która przewodzi opozycyjnej grupie Damy w Bieli. Nie jest gotowy wyjść na wolność, bo chce całkowitej wolności lub ułaskawienia, chce też, by władze uwolniły chorych więźniów - powiedziała Pollan, cytowana przez agencję Associated Press.

Diaz i Maseda byli jednymi z 75 opozycjonistów aresztowanych w 2003 roku na fali represji. Otrzymali karę, odpowiednio, 21 i 20 lat więzienia, m.in. za zdradę. W lipcu 2010 roku Raul Castro zawarł porozumienie z Kościołem katolickim zgadzając się zwolnić 52 więźniów politycznych. Władze postawiły jednak warunek, aby opuścili oni kraj udając się na emigrację do Hiszpanii. Dotychczas uwolniono 41 więźniów. Wszyscy, z jednym wyjątkiem, wyemigrowali wraz z rodzinami z Kuby do Hiszpanii.