Brytyjski parlament sprzeciwił się decyzji Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który nakazał przywrócenie brytyjskim więźniom prawa głosu. Brytyjscy posłowie uważają, że więźniom, którzy, złamali powszechnie przyjęte normy, nie powinny przysługiwać takie same przywileje jak osobom, które żyją zgodnie z prawem.

To sprzeciw kategoryczny. Posłowie opowiedzieli się bowiem większością ponad 200 głosów za tym, by nie przywracać brytyjskim więźniom prawa do uczestniczenia w wyborach. Taką właśnie zamianę nakazywało postanowienie Europejskiego Trybunału. Posłowie doszli do wniosku, że obywatel trafia do wiezienia ponieważ złamał powszechnie przyjęte normy. Nie może zatem cieszyć się prawami i swobodami tych ludzi, którzy żyją zgodnie z literą prawa.

Ciekawe w zaistniałej sytuacji jest to, że nie ma mechanizmów unijnych, które mogłyby zmusić brytyjskich polityków do zmiany tego stanowiska. Wielka Brytania otwarcie mówi Unii "nie", a wspólnota jest wobec tego bezradna. Zdaniem niektórych komentatorów, taki stan rzeczy podważa zasady współistnienia krajów członkowskich Unii, ukazując jednoczenie eurosceptyczne oblicze Wielkiej Brytanii.