Już wszystkie rafinerie we Francji przyłączyły się do protestu przeciwko reformie emerytalnej. Na stacjach benzynowych zaczęło brakować paliw. W piątek do strajku przystąpiły dwie ostatnie z 12 francuskich rafinerii.

Według francuskiej Unii Niezależnych Importerów Paliw, tymczasowo zamknięto kilkaset stacji benzynowych. Koncern naftowy Total podał, że 150-160 należących do niego punktów z paliwem jest "pustych" albo ma poważne problemy z zaopatrzeniem. Kierowcy stoją w długich kolejkach, żeby zatankować benzynę na zapas. W ciągu kilku ostatnich dni zakup paliw wzrósł we Francji o połowę. Jak informują media, także rurociąg naftowy, który zaopatruje w paliwo dwa główne paryskie lotniska: Orly i Roissy, przestał działać z powodu braku dostaw.

Na polecenie rządu usunięto związkowców, którzy blokowali kilka magazynów z produktami naftowymi. W Fos-sur-Mer, głównym magazynie na południu kraju, policja użyła siły, aby usunąć związkowców. Udało się odblokować dostęp do magazynu naftowego na południowym zachodzie kraju w Bassens. Jednocześnie jednak związkowcy zaczęli blokadę kilku innych magazynów, m.in. na zachodzie w La Rochelle czy w normandzkim Caen.

Sekretarz stanu ds. transportu Dominique Bussereau twierdzi, że krajowe rezerwy benzyny wystarczą co najmniej na miesiąc. Rząd uruchomił również część rezerw paliw. Prezydent Nicolas Sarkozy powtarza, że nie ugnie się pod wpływem protestów i podniesie wiek emerytalny z 60 do 62 lat.