Paryżanie muszą przygotować się na katastrofalną w skutkach powódź - alarmują specjaliści z francuskiego Państwowego Centrum Poszukiwań Naukowych (CNRS). Przepowiadają, że może już w przyszłym roku zalane zostanie całe metro, dworce kolejowe i sławne muzea. Zabraknie prądu i wody pitnej.

Naukowy ostrzegają, że pytanie nie brzmi "czy dojdzie do katastrofy" tylko "kiedy?" Odkryto bowiem, że ziemia w Paryżu jest już tak nasycona wodą, że nie będzie w stanie wchłonąć jej większej ilości. Do tego znaczna część podziemi stolicy została wybetonowana w czasie budowy metra i podziemnych parkingów. Jeżeli w zimie będzie dużo śniegu, a na wiosnę - ulewy, to powtórzyć się może czarny scenariusz z 1910 roku, kiedy ulice stolicy zamieniły się w rwące potoki, a place - w stawy.

Paryska prefektura opracowała już specjalny plan ratunkowy pod kryptonimem "Neptun". 10 tysięcy żołnierzy ewakuować ma w pierwszej kolejności mieszkańców budynków usytuowanych na nadbrzeżach Sekwany i bronić ich dobytku przed szabrownikami.

W razie potrzeby woda pitna ma być racjonowana - każdy mieszkaniec stolicy Francji ma dostawać trzy litry dziennie. Dyrekcja Luwru planuje przetransportowanie poza miasto części zbiorów, która znajduje się w podziemnych magazynach tego sławnego muzeum.

Gigantyczna powódź w Paryżu może sparaliżować cały kraj. Od prawidłowego funkcjonowania przedsiębiorstw w regionie stołecznym zależy bowiem aż około 75% PKB. Straty, które może spowodować wielka woda w stolicy Francji, szacowane są wstępnie na co najmniej 15 miliardów euro.