Amerykańscy pracodawcy mogą monitorować SMS-y i e-maile swoich podwładnych, wysyłane ze służbowych komputerów i telefonów komórkowych w czasie pracy. Sąd wydał taką decyzję w sprawie sierżanta Jeffa Quona w Kalifornii, który wniósł pozew przeciwko szefowi w swojej komendzie policji.

Szef komendy sprawdził treść SMS-ów, wysyłanych przez Quona w czasie pracy. Dostęp do nich uzyskał po interwencji u operatora telefonii komórkowej. SMS-y były wysyłane ze służbowego telefonu komórkowego, ale Quon zaskarżył przełożonego, gdyż powiedziano mu wcześniej, że "do pewnego stopnia" może tej komórki używać również do celów osobistych. W pozwie sierżant utrzymywał, że wgląd w jego SMS-y narusza czwartą poprawkę do konstytucji, chroniącą prawo do prywatności przez zakaz nieuzasadnionych rewizji i konfiskat.

Okazało się, że większość sprawdzonych SMS-ów Quon wysyłał do swojej byłej żony i do kochanki. Niektóre zawierały treści seksualne. Sądy niższych instancji mimo to przyznały mu rację w sporze z przełożonym, a Sąd Najwyższy uchylił te orzeczenia i wydał jednomyślną decyzję, że sprawdzenie treści SMS-ów było uzasadnione. Quon nie powinien zakładać, że wysyłane przez niego komunikaty nigdy nie mogą podlegać kontroli - uznał jeden z sędziów Sądu Najwyższego Anthony Kennedy.