O dużym szczęściu może mówić pewien Brytyjczyk, który runął z trzystumetrowego zbocza najwyższej góry w Szkocji. Skończyło się jedynie na drobnych obrażeniach, a wypadek wcale nie ostudził zapału wspinacza. Mimo że otarł się o śmierć, zapowiedział, iż ponownie wyruszy w góry.

36-letni Adam Potter runął w dół prawie pionowej ściany Ben Nevis. Szczęśliwym trafem jego upadek złagodziły płaty śniegu. Gdy wezwany kilkanaście minut później helikopter ratunkowy dotarł na miejsce wypadku Brytyjczyk stał o własnych siłach i przyglądał się mapie. Pilot maszyny myśląc, że to zupełnie inna osoba zdecydował się odlecieć, by po kilku minutach wrócić na miejsce zdarzenia.

Pan Potter może mówić o dużym szczęściu. Oprócz stłuczeń i zdartego nosa nie odniósł bowiem żadnych poważniejszych obrażeń.