Bez wymierzania kary zakończyło się dochodzenie Federalnej Komisji Handlu (FTC) ws. gromadzenia danych podczas prac nad aplikacją Google Street View. Firma podjęła już bowiem działania, które mają zwiększyć bezpieczeństwo danych.

W miniony piątek Google przyznał, że podczas przejazdów samochodów firmy, które zbierały dane do aplikacji Street View (zdjęcia ulic i domów), nieumyślnie zbierano też dane o prywatnych e-mailach, hasłach, telefonach i adresach za pośrednictwem sieci bezprzewodowych, znajdujących się w pobliżu przejeżdżających akurat pojazdów.

Firma wyraziła gotowość do współpracy i zapewniła FTC, że nie użyła i nie użyje zgromadzonych w ten sposób danych w żadnym ze swoich produktów. Sprawa ewentualnego pogwałcenia prywatności użytkowników internetu przez samochody Street View wzbudziła kontrowersje w wielu krajach. W Niemczech ponad 244 tysiące osób nie zgodziło się, by ich domy pokazywane były przez Street View.

Z kolei kanadyjski urząd ochrony danych osobowych uznał w ubiegłym tygodniu, że działania samochodów Google Street View naruszyły przepisy tego kraju o ochronie danych i zarzucił firmie brak odpowiedniej kontroli nad działaniami pracowników. Kalifornijska firma ma też problemy w Hiszpanii, gdzie za nielegalne zbieranie danych, takie jak w Kanadzie, i przekazywanie ich do USA, grozi jej kara w wysokości 2,4 mln euro.

We Włoszech rzymska prokuratura wszczęła dochodzenie - obecnie przeciwko "nieznanym sprawcom", ale powszechnie wiadomo, że chodzi o Google - w sprawie kradzieży danych osobowych. Zbieranie informacji dla serwisu Google prokuratura uznała za niedopuszczalną ingerencję w życie prywatne ludzi.

Usługa została po raz pierwszy wprowadzona w Stanach Zjednoczonych w 2007 roku. Po wielu protestach zaczęto zasłaniać twarze ludzi widocznych na tych nagraniach, a także numery rejestracyjne samochodów.