​Narkotykowy i alkoholowy skandal wokół burmistrza Toronto Roba Forda poważnie zaszkodził wizerunkowi największego miasta w Kanadzie. Tak wynika z najnowszego badania firmy analitycznej Cormex.

Aby sprawdzić, jak skandal wpłynął na wizerunek miasta, przeprowadzono analizę 31 dzienników, komentarzy na Twitterze w ośmiu krajach, 15 platform internetowych zamieszczających wiadomości i stacji telewizyjnych w USA, w tym także popularnych talk-shows.

W ciągu minionego roku negatywny wydźwięk miało 22 proc. wiadomości o Toronto, podczas gdy rok wcześniej - 12 proc., zaś w drugim półroczu 2011 r. negatywną wymowę miało tylko 3 proc. informacji o tym mieście. Sprawa Forda odpowiada za 52 proc. negatywnych informacji; duży odsetek złych informacji dotyczy sprawy udaremnionego zamachu na pociąg Via Rail jadącego z Kanady do USA.

Najgorsze skutki dla wizerunku Toronto sprawa burmistrza miała w Stanach Zjednoczonych. Temat Roba Forda był w tym roku najczęściej poruszanym kanadyjskim tematem w CNN, MSNBC i Fox News. Pozytywny wizerunek miasta ratowali artyści i wydarzenia takie jak festiwal filmowy TIFF czy promocja nowego singla pochodzącego z Toronto sławnego rapera Drake'a.

Jeszcze kilka dni temu amerykańscy komentatorzy żartowali, że wreszcie coś dzieje się w "nudnej" Kanadzie, a za sprawą perypetii uwikłanego w alkoholowo-narkotykowy skandal burmistrza przynajmniej wiadomo, gdzie Toronto się znajduje.

Ford jest burmistrzem Toronto od trzech lat. Wygrał wybory głównie głosami tzw. Ford Nation (narodu Forda), czyli mieszkańców konserwatywnych przedmieść i mniej zamożnych torontończyków, do których trafiły hasła o zwalczaniu "ciepłych posadek" w ratuszu i o ukróceniu złego wydawania miejskich pieniędzy.

Mimo afery Ford formalnie jest nadal burmistrzem Toronto, ale w miniony poniedziałek radni miasta pozbawili go większości uprawnień. Następne wybory na burmistrza odbędą się w 2014 roku.

(abs)