Co najmniej 57 osób zginęło, a 248 zostało rannych w serii jedenastu skoordynowanych zamachów bombowych, do których doszło wieczorem w kilku szyickich dzielnicach Bagdadu - wynika z bilansu podanego przez irackiego ministra zdrowia Saliha al-Hasnawiego. Agencja Associated Press podała natomiast, powołując się na źródła w szpitalach i policji, że zabitych może być nawet 76, a rannych 200.

Do serii wybuchów samochodów-pułapek, ładunków ukrytych przy drogach i pocisków moździerzowych doszło w co najmniej 8 szyickich osiedlach w całym mieście, często przed kawiarniami.

Staliśmy na ulicy, kiedy usłyszałem głośny hałas i zobaczyłem dym i spadające części samochodu - relacjonuje jeden ze świadków. Rząd mówi, że sytuacja jest pod kontrolą. Gdzie jest ich kontrola? Na razie nikt nie przyznał się do odpowiedzialności za zamachy, jednak ich skoordynowanie, złożoność operacji oraz to, że celem były osiedla szyickie, może wskazywać na powiązanych z Al-Kaidą sunnickich rebeliantów.

Zamachy nastąpiły zaledwie dwa dni po tym, jak uzbrojeni napastnicy wzięli zakładników w chrześcijańskim kościele w Bagdadzie. Podczas operacji uwalniania zakładników zginęło 58 ludzi.