Teraz rodzi się nowa Unia Europejska, połączona wspólną polityką gospodarczą - stwierdził prezydent Nicolas Sarkozy w wywiadzie dla "Le Monde". Według niego, mimo ustaleń szczytu w Brukseli, ryzyko rozpadu Europy jeszcze nie minęło.

Gazeta przeprowadziła wywiad tuż po czwartkowo-piątkowym szczycie w Brukseli. Zapowiadano go jako spotkanie "ostatniej szansy" w sprawie kryzysu zadłużenia w eurogrupie. Zrobiliśmy wszystko, co można było zrobić. (...). Ten szczyt (brukselski) wyznacza decydujący etap prowadzący do integracji europejskiej. Z tego powodu stwarza on warunki do ożywienia (gospodarki) i wyjścia z kryzysu - mówił francuski prezydent. Trzeba dostrzec, że rodzi się właśnie inna Europa: Europa eurogrupy, której hasłami będzie zbieżność ekonomii, reguł budżetowych i podatkowych - zauważył Sarkozy.

Podkreślił, że umowa brukselska przyniosła wzmocnienie solidarności europejskiej i demokratycznych procedur podejmowania decyzji w UE. Fakt, że odpowiedzialność za zarządzanie (gospodarcze w eurogrupie) przypadnie teraz szefom państw i rządów oznacza niezaprzeczalny postęp demokratyczny w stosunku do poprzedniej sytuacji, gdy wszystko organizowało się wokół Europejskiego Banu Centralnego, Komisji Europejskiej i Paktu Stabilności - ocenił Sarkozy.

W rozmowie z "Le Monde" Sarkozy zaprzeczył, jakoby przyszła unia fiskalna oznaczała ograniczenie suwerenności gospodarczej Francji. Żadna domena naszych kompetencji nie będzie przekazana jakiejkolwiek władzy ponadnarodowej - dodał prezydent.

Sarkozy odrzucił także opinie mówiące, że porozumienie w sprawie wzmocnienia dyscypliny finansowej "17+" zostało narzucone innym krajom przez Niemcy. Nazwał szczyt brukselski "owocem kompromisu francusko-niemieckiego" i odpierał zarzuty o "kapitulację" Paryża wobec dyktatu Berlina.