Pewien kierowca z Nowej Zelandii miał wypadek po pijanemu. Nie udało mu się wjechać odpowiednio w zakręt, wypadł z niego i przetoczył się przez drewnianą barierkę zatrzymując się na dachu. Uwięziony w przewróconym samochodzie, czekając na ekipy ratunkowe, otworzył sobie… kolejną puszkę piwa.

Kiedy dotarła do niego policja, miał ponad trzy razy przekroczony dozwolony poziom alkoholu. Zapytany przez policję, ile wypił, odpowiedział mnóstwo, piję od czterech dni.

Jego obrońca przekonuje, że kiedy biedak zorientował się, że nie może otworzyć drzwi, nie miał nic innego do roboty, więc wypił kolejne piwo.

Nieszczęsny 47-letni były piekarz, który jest w separacji z żoną, powiedział gazecie że "poszedł w długą" po tym jak jednego dnia stracił pracę w piekarni i dowiedział się, że jego ojciec ma raka.

Sąd ukarał go grzywną 1100 dolarów nowozelandzkich (780 dol. amerykańskich) i na 10 miesięcy zakazał prowadzenia samochodu. To jego pierwsze wykroczenie.