Siedem osób spośród czternastu, które ucierpiały we wczorajszych wybuchach w supermarketach w Charkowie, nadal przebywa w szpitalach. Jak twierdzą lekarze, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Milicja wciąż nie natrafiła na ślad przestępców; ciągle nie ma żadnych informacji, chociaż uruchomiono specjalną linię telefoniczną i zaapelowano o wszelkie informacje na temat zamachów.

Wiele jednak wskazuje, że za wybuchami nie stali terroryści - dwie bomby, które wybuchły w przechowalniach bagażu w dwóch supermarketach, były stosunkowo małe. Okoliczności przestępstwa sugerują raczej, że dokonał ich szaleniec lub konkurencja.

Do wybuchu doszło w prawosławną Wielką Sobotę, gdy sklepy były pełne ludzi. Taka sama bomba jak wczoraj, wybuchła w jednym z supermarketów w zeszłym miesiącu. Ale wtedy nikt nie ucierpiał i sprawa nie stała się tak głośna…