Dwie firmy specjalizujące się w działaniach public relations, 32 lobbystów, a do tego sztab fachowców od działań kryzysowych. To zespół, który przygotowuje Akio Toyode - prezes japońskiego koncernu Toyota - do jutrzejszego wystąpienia przed amerykańskim Kongresem. Ma tam wyjaśnić, skąd wzięły się liczne usterki w samochodach produkowanych przez fabryki koncernu.

Według amerykańskiego departamentu transportu, 34 osoby mogły zginąć w wypadkach, do których doszło prawdopodobnie właśnie z powodu technicznych usterek w toyotach. Miliony posiadaczy tych aut liczą teraz na jakieś racjonalne wytłumaczenie.

Motoryzacyjny gigant w ciągu kilku tygodni wpadł w poważne tarapaty. Do salonów wezwano właścicieli ponad 8 milionów aut, w których trzeba naprawić pedał gazu. Kiedy w Kongresie padać będą niewygodne pytania, przed Kapitolem protestować będą pracownicy fabryk oraz właściciele salonów. Ci pierwsi uważają, że Toyota chce zamknąć fabryki w USA i przenieść je do Japonii. Oddaliśmy Toyocie 25 lat i chcemy ją mieć tutaj - mówi jeden z pracowników fabryki w Kalifornii. Dodał, że pracę może stracić 50 tysięcy Amerykanów.