Ciężko chora na raka Nina Marino zdążyła tuż przed śmiercią wyjść za mąż za ukochanego mężczyznę. Ceremonia odbyła się w szpitalu w Tampa na Florydzie w USA. Trzy dni później 19-latka odeszła.


19-letnia Nina Marino i 21-letni Joey Williams byli przyjaciółmi od 8. roku życia, ale zaiskrzyło między nimi dopiero latem 2017 roku. Zostali parą miesiąc po tym, jak lekarze przekazali Ninie koszmarną diagnozę. Nowotwór sarcoma opanował wszystkie organy i już robił pustoszenie w płucach.

Para od początku zdawała sobie sprawę z tego, jak groźny jest rak i jak poważny jest stan Niny. 3 września lekarze poinformowali, że dni 19-latki są policzone. Bali się, że nastolatka nie przetrwa nadchodzącej nocy.

Zakochani już wcześniej planowali wziąć ślub. Miał odbyć się na drugi dzień w kaplicy szpitala w Tampa na Florydzie. Bez zastanowienie zdecydowali o przyspieszeniu ceremonii.

Lekarz nam powiedział, że jeśli chcemy się pobrać, powinniśmy to zrobić od razu, nie czekać. Nina stwierdziła: ok, zróbmy to już teraz - relacjonował Joey w rozmowie z gazetą "People".

Mimo że Nina powiedziała sakramentalne "tak" leżąc na szpitalnym łóżku, miała na sobie białą sukienkę i wianek na głowie. Świadkami tej wzruszającej chwili byli krewni, przyjaciele oraz personel szpitalny - w sumie około 30 osób.

Może nie było to wesele z naszych marzeń, ale było to jednak spełnienie naszych marzeń. Dla niej było to ważne. Dla mnie też. Poślubiłem swojego najlepszego przyjaciela - powiedział Joey.

Nina przetrwała noc, ale zmarła trzy dni później.

Była częścią mojego życia odkąd miałem 8 lat. Była cudowną dziewczyną, sprawiała, że wszyscy wokół się uśmiechali, wszystkich kochała i wszyscy ją kochali - powiedział 21-letni wdowiec.

(j.)