Na rok więzienia skazał 20-letnią kobietę specjalny sąd w Bahrajnie, bo recytowała wiersze krytykujące władcę królestwa. Postawiono jej zarzut działalności antypaństwowej, m.in. podżegania do nienawiści. Kobieta może odwołać się od wyroku.

W czasie demonstracji, które wybuchły w lutym inspirowane wystąpieniami w Tunezji i Egipcie, 20-latka odczytywała wiersze krytykujące króla Bahrajnu i premiera.

Przed sądem postawiono także dwóch byłych parlamentarzystów szyickiej partii Wifak, której 18 deputowanych zrzekło się mandatu w proteście przeciwko brutalnemu tłumieniu demonstracji. Bahrajn jest rządzony przez sunnicką mniejszość, którą szyici, stanowiący ok. 70 proc. ludności, oskarżają o dyskryminację.

Wczoraj reform domagało się ok. 10 tys. demonstrujących w szyickim okręgu Saar na zachód od stolicy, Manamy. Policja nie reagowała i nie zatrzymywała uczestników marszu.

W odpowiedzi na przemoc w Bahrajnie prezydent USA Barack Obama wezwał do "maksymalnej powściągliwości" w stosunku do demonstrantów oraz do dialogu politycznego z przeciwnikami politycznymi. Bahrajn ma strategiczne znaczenie dla Stanów Zjednoczonych, gdyż stacjonuje tam V Flota USA odpowiedzialna za bezpieczeństwo w newralgicznym rejonie Zatoki Perskiej.