Trzęsienie ziemi z 2008 roku może być przyczyną dużej liczby rozwodów w chińskiej prowincji Syczuan - uważają socjologowie. Z danych wynika, że w całych Chinach można zaobserwować wzrost liczby rozwodów, ale właśnie w prowincji Syczuan ten odsetek jest największy. Tylko od początku tego roku rozstało się tam ponad 100 tysięcy par.

Wzrostowi liczby rozwodów sprzyjają mobilność społeczeństwa i rosnąca niezależność finansowa małżonków. Szacuje się, że w tym roku w Chinach rozstało się 1,3 miliona par, z czego najwięcej właśnie w Syczuanie. To o tyle zaskakujące, że prowincja ta nie należy do najbogatszych, nie ma w niej też wielkich metropolii jak Szanghaj, gdzie życie toczy się w szybkim tempie. Socjologowie wskazują, że zadziałało tam coś zupełnie innego: ludźmi wstrząsnęło katastrofalne trzęsienie ziemi z 2008 roku. Teraz chcą korzystać z życia, bo kataklizm uświadomił im, jak bardzo życie jest kruche.

Przykładem jest małżeństwo 40-latków Wu i Liu, którzy od wielu lat zastanawiali się nad rozwodem, ale wspólne sprawy majątkowe i naciski ze strony rodziny trzymały ich razem. Gdy jednak przeżyli trzęsienie ziemi, uznali, że czas korzystać z życia, bo bardzo łatwo można je stracić. Nieruchomości, majątek szybko można stracić. Najważniejsze teraz dla mnie to cieszyć życiem. Dlatego podjąłem decyzję o rozwodzie - mówi Wu.

Trzęsienie ziemi w prowincji Syczuan, w okręgu Wenchuan, zabiło w 2008 roku ponad 68 tysięcy ludzi. Ponad 4,8 mln Chińczyków straciło swoje domy.