Parlament Europejski oficjalnie wyraził zgodę na zaproszenie prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Z takim wnioskiem wystąpili europejscy chadecy, głównie deputowani z Francji. Zaproszenie Miedwiediewa jest kontrowersyjne, bo wielu deputowanych uważa, że Rosja nic sobie nie robi z rezolucji PE nawołującej Moskwę do przestrzegania praw człowieka.

Eurodeputowani przeforsowali zastrzeżenie, że poza wystąpieniem rosyjskiego prezydenta na sali plenarnej odbędzie sie spotkanie "w innej formie", podczas którego deputowani będą mogli wyrazić swoje obiekcje.

Pomysł był taki, żeby wizyta w PE nie była monologiem, tylko dialogiem, i tylko w takiej formule to ma sens. Tak, żeby poza wystąpieniem Miedwiediewa była okazja do zadawania pytań - tłumaczył kilka tygodni temu Jacek Saryusz-Wolski (PO), szef polskiej delegacji w Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Jak podkreślił, chodzi o pytania zawarte w rezolucjach przyjmowanych przez PE na temat demokracji, rządów prawa i praw człowieka w Rosji.

To z inicjatywy Zielonych i liberałów PE uchwalił w lutym krytyczną rezolucję, w której wyraził niepokój z powodu rosnącej liczby przypadków łamania praw człowieka w Rosji, a także braku niezawisłości rosyjskich sądów.