Barszcz z uszkami, ryba, lecz nie karp, pierogi z kapustą, łazanki, kapusta z grochem, kompot z suszonych owoców. Takie przysmaki będzie można znaleźć na świątecznym stole w kalifornijskim domu Johna Sobanskiego. Polacy za Oceanem tłumaczą amerykańską niechęć do karpia.

Ten mieszkający od urodzenia w Stanach Zjednoczonych menager filmowy z Hollywood zaznacza, że choć w jego kraju zamiast śniegu jest słońce i palmy, Amerykanie świętują bardzo podobnie.

To jest ten sam klimat. Zawsze się przyjeżdża na godzinę 18 czy 19, bo wcześniej wiele osób jeszcze pracuje. Zawsze jest ładnie, przeważnie jest zimno – 10 lub 12 stopni Celsjusza, choć pamiętam Wigilię, do której zasiadałem w krótkich spodenkach, bo było tak gorąco - opowiada Sobański.

Amerykanie chętnie poznają polskie zwyczaje świąteczne. Podoba im się tradycja łamania opłatkiem i wspólnego kolędowania. Nie tolerują tylko jednego: karpia.

Problem z karpiem polega na ościach. Amerykanie są bardzo leniwi. Nie lubią czytać napisów na filmach nieanglojęzycznych, a co dopiero wyciągać ości z ryby. W Stanach jada się filety z ryby. Mówi się, że z polskich potraw w Ameryce największą popularnością cieszą się pierogi. A ja myślę, że zasmakować może wszystko, o ile namówi się ich do spróbowania - wyjaśnia Vladek Juszkiewicz, organizator polskiego festiwalu filmowego w Los Angeles, od lat mieszkający za oceanem.