Kłopoty techniczne, a może celowe opóźnianie ostatniej misji promu Discovery? Otoczenie Baracka Obamy jest pełne podejrzeń po tym jak poinformowano, że jeden z astronautów spadł z roweru i być może misję trzeba będzie po raz kolejny przełożyć o kilka tygodni.

Prom miał wystartować w listopadzie. Najpierw plany pokrzyżowała pogoda, później pojawiły się problemy techniczne. Pracownicy NASA rozkładają ręce i mówią, że wszystko muszą dokładnie sprawdzić. Ale każdy miesiąc opóźnienia to dla nich kolejne tygodnie zatrudnienia, bo po starcie wahadłowca pracę miało stracić ponad 1000 osób.

Jak wiadomo, Barack Obama nie chce finansować misji kosmicznych, bo są zbyt drogie. Nieoficjalnie mówi się, że agencja czeka na lepsze czasy. Gdyby udało się przełożyć zaplanowany na ten rok koniec ery wahadłowców o 2 lata, a obecny prezydent przegrałby wybory, to nowy może okazać się bardziej łaskawy dla pracowników NASA i ci nie straciliby pracy, a znaleźli zatrudnienie przy kolejnych programach kosmicznych.