Rozwija się skandal wokół rezydencji, którą dla Władimira Putina za miliard dolarów budują nad brzegiem Morza Czarnego zaprzyjaźnieni z nim biznesmeni. Powstaje tam pałac w stylu włoskim z basenem, amfiteatrem i prywatna kaplicą.

Tuż przed końcem roku jeden z uczestników przedsięwzięcia - Siergiej Kolesnikow ujawnił, że była zrzutka na pałac dla Putina. Smaczku sprawie dodaje fakt, że biznesmeni zamieszani są w skandale korupcyjne.

Jak podaje dziennik Wiedomosti - owi biznesmeni - przyjaciele Putina są podejrzani o próbę wyłudzania łapówek od firm, chcących brać udział w rządowyh przetargach na dostawy sprzętu medycznego. Tylko od firmy Toshiba żądali równego miliona dolarów.

Grupa także sama realizowała rządowe zamównienia na dostawy tomografów, zawyżając kilkukrotnie ceny, a zyski szły na budowę pałacu. Rezydencja oficjalnie należy do zaprzyjaźnionego z Putinem Nikołaja Szamałowa, jeszcze do niedawna przedstawiciela koncernu Siemens w Rosji, który organizował całą zbiórkę, czemu oczywiście służby prasowe Putina zaprzeczają.