Sąd w Mediolanie odrzucił wniosek adwokatów premiera Silvio Berlusconiego o usprawiedliwienie jego nieobecności na procesie. Chodzi o sprawę nieprawidłowości w należącej do niego telewizji Mediaset. Premier nieobecność wytłumaczył posiedzeniem rządu. Tymczasem sędziowie zwrócili uwagę, że przed tygodniem ustalili z Berlusconim termin rozprawy na poniedziałek, a posiedzenia rządu odbywają się w piątki.

Obrona szefa rządu argumentowała, że konieczność poprowadzenia obrad Rady Ministrów stanowi legalną przeszkodę, uniemożliwiającą premierowi przybycie na rozprawę. Jednak sędziowie nie podzielili tej opinii i uznali jego nieobecność za nieusprawiedliwioną.

Przewodniczący składu sędziowskiego Edoardo D'Avossa powiedział w radiu RAI, że 24 lutego uzgodniono z Berlusconim poniedziałkowy termin rozprawy. Jak dodał, sąd kierował się tym, że posiedzenia rządu odbywają się w piątek, o czym został wcześniej poinformowany.

Głos w dyskusji, jaką wywołało stanowisko sądu, zabrał minister sprawiedliwości Angelino Alfano. Jeśli legalną przeszkodą nie jest posiedzenie Rady Ministrów, to co nią jest? - zapytał zirytowany szef resortu. Uważamy, że premier postąpił dzisiaj jak najbardziej właściwie przewodnicząc obradom"- dodał minister sprawiedliwości, przypominając, że podczas nich rząd przyjął ważny projekt ustawy o walce z korupcją.

Minister Alfano wyraził przekonanie, że stanowisko sądu, który nie uznał nieobecności za uzasadnioną, jest "poważnym precedensem".

Wszyscy oskarżeni w procesie, w tym przedstawiciele kierownictwa Mediaset, odpowiadają za nieprawidłowości i oszustwa przy zakupie praw do emisji tej telewizji.