Akt barbarzyństwa, zamach na wolność słowa, brutalny atak - w ten sposób niemiecka prasa komentuje wczorajszy zamach na siedzibę tygodnika "Charlie Hebdo". Dziennikarze apelują też o współpracę międzynarodową w zwalczaniu terroryzmu i ostrzegają przed instrumentalizacją tragedii.

O "akcie barbarzyństwa" pisze na stronie tytułowej największy niemiecki dziennik opiniotwórczy "Sueddeutsche Zeitung". Zdaniem autora komentarza Francja nie przeżyła tak morderczego zamachu od 150 lat. Zamach to "znak ostrzegawczy" dla Francji, który może wpędzić kraj w głęboki kryzys.

Jak spekuluje, przesłanie terrorystów mogło brzmieć: "Z Kościołów chrześcijańskich można się nabijać, może nawet też z żydowskich ortodoksów. Z islamem natomiast nie można tak postępować nie narażając się na ryzyko".

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa z kolei, że mamy do czynienia z "globalnym polem walki", na którym "milicje terrorystyczne, oddziały zorganizowane i pojedynczy sprawcy realizują swoje inspirowane przez islam fantazje o gwałcie i zemście". Front przebiega od Ottawy poprzez Sydney aż po stolicę Francji. Ostatnie wydarzenia powinny skłonić nas do czujności i do ścisłej międzynarodowej współpracy - postuluje "FAZ".

Komentator zwraca uwagę, że dopóki w świecie islamskim nie zapanuje spokój, wszystkie podejmowane przez Zachód przeciwdziałania będą niewystarczające. Pola bitewne na Bliskim i Środkowym Wschodzie odgrywają role agencji rekrutujących ekstremistów, także w Europie, i działają jak magnes - czytamy w "FAZ".

"Saechsische Zeitung" ocenia, że zamach na redakcję był zamachem na wolność słowa, która należy do najważniejszych filarów demokracji. "Państwo musi za pomocą wszelkich dostępnych środków sprzeciwić się temu. Nie może ustąpić ani na milimetr tym, którzy pod sztandarem islamu uczą nienawiści i nawołują do przemocy".

Wydawany w Bonn "General-Anzeiger" apeluje do niemieckich władz o to, by przygotowały własne społeczeństwo na ewentualne zamachy. Niemcom brakuje refleksji nad tym, że międzynarodowe konflikty mają skutki także dla własnego państwa. "Nie można tylko trochę mieszać się do konfliktów. Powinno zostać to uczciwie powiedziane" - proponuje komentator.

"Die Welt" podkreśla natomiast, że redakcja zaatakowanego tygodnika kontynuowała tradycję Woltera broniąc wolności wszystkich ludzi myślących. Jeżeli zamachowcy pochodzą z Francji, to prezydent Hollande i premier Valls staną przed wyzwaniem, którego skutków trudno przewidzieć.

Traktujemy wolność słowa jako coś oczywistego, czego nie można nam odebrać - pisze "Berliner Zeitung". Nie wyobrażamy sobie, że może zniknąć, że można ją stracić wskutek strzałów czy bomb. W środę w brutalny sposób stało oczywiste, że "wszystko jest kruche, nic nie jest pewne, a nasze bezpieczeństwo jest jedynie chwilowe".

Sprawcy zamachu "w barbarzyński sposób" udzielili nam lekcji próbując zniszczyć serce naszej demokracji. "Zabici w Paryżu są bohaterami" - podkreśla autor komentarza. Każdy, kto spróbuje wykorzystać tę śmierć do własnych celów, dopuści się czynu karygodnego - ostrzega "Berliner Zeitung".

(abs)