Niemieccy rektorzy wprowadzają zmiany, które mają ograniczyć liczbę plagiatów w pracach doktorskich. Były minister obrony i deputowana do europarlamentu sprawili, że Niemcy nie bardzo wierzą w samodzielną pracę naukowców. W jednym i drugim przypadku praca doktorska znanego polityka okazywała się w dużej mierze kopią dokonań innych naukowców.

Restrykcyjne sprawdzanie tworzonych obecnie prac doktorskich to cel numer jeden - twierdzi przewodnicząca konwentu niemieckich rektorów.

Na uniwersytetach powołano specjalne komisje, które wyławiają podejrzane przypadki i karzą, gdy plagiat zostanie udowodniony. Rozwój internetu znacznie ułatwia to zadanie.

Pewnym rodzajem samokontroli ma być też współpraca grup doktorantów. Naukowcy na regularnych spotkaniach będą nawzajem śledzić postępy w swoich pracach, co ma dodatkowo zmobilizować ich do samodzielnego pisania. To, co zostanie powiedziane na jednym spotkaniu, na kolejnym za tydzień czy miesiąc zostanie sprawdzone.

Zmienić ma się też rola recenzentów, którzy podobnie jak w Polsce często w ogóle nie zaglądają do prac nie swoich przecież doktorantów.