Nie dziś jak informują niektóre agencje, a jutro dojdzie do spotkania Dalajlamy z Barackiem Obamą. To informacje prosto z Białego Domu. To spotkanie długo oczekiwane, bo duchowy przywódca Tybetańczyków był w Waszyngtonie w ubiegłym roku, ale do spotkania z amerykańskim prezydentem nie doszło.

Wizyta krytykowana jest przez Pekin. Powielany jest apel rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych Chin, który powiedział „Wzywamy Stany Zjednoczone do ostrożności w sprawie Tybetu i niepogarszania relacji amerykańsko-chińskich". Robert Gibbs rzecznik Białego Domu poinformował, że mimo sprzeciwu Chin do spotkania dojdzie jutro. Oficjalna wizyta rozpoczyna się już dziś. Właściwie chyba Obama nie ma wyjścia i musi się spotkać z duchowym przywódcą Tybetańczyków. Amerykański prezydent - laureat pokojowej nagrody Nobla - nie zaryzykuje kolejnej krytyki. Po tym jak nie spotkał się z Dalajlamą w ubiegłym roku mówiło się, że wybrał Chiny a nie uciśniony Tybet.

A z najnowszego sondażu CNN wynika, że znów spadło poparcie dla prezydenta USA. 52 procent Amerykanów uważa, że nie zasługuje on na następną kadencję. 44 procent deklaruje, że nie zagłosuje na niego. To źle wróży Demokratom. W tym roku odbędą się w listopadzie wybory do Kongresu. Słabnące poparcie dla Obamy oznacza, że ma on jak na razie ograniczone możliwości pomocy kandydatom Partii Demokratycznej w wyborach. Sondaże wskazują od kilku miesięcy, że w wyborach do Kongresu coraz więcej Amerykanów jest skłonnych głosować na kandydatów republikańskich.