Mimo obietnic, że nie będzie przyjmował funduszy na swoje kampanie wyborcze od lobbystów, prezydent USA korzysta z usług swych wpływowych zwolenników związanych z lobbingiem - napisał "New York Times".

Chodzi tu ludzi zwanych w slangu politycznym bundlerami (dosł. pakowaczami), czyli aktywnych politycznie, wpływowych zwolenników Baracka Obamy, pracujących w rozmaitych sektorach gospodarki. Nie są oni formalnie zarejestrowani jako lobbyści, ale w rzeczywistości zajmują się lobbingiem, pracując dla firm konsultingowych i różnych prywatnych firm w Waszyngtonie.

Przykładem bundlera pracującego na rzecz kampanii Obamy jest Sally Susman, menedżerka w koncernie farmaceutycznym Pfizer. Zebrała ona dla prezydenta ponad pół miliona dolarów na jego reelekcję w 2012 r. Według nowojorskiego dziennika, w kampanii prezydenta o ponowny wybór w przyszłym roku uczestniczy ponad 300 takich sponsorów.

Obama, jako kandydat na prezydenta i jako prezydent, wielokrotnie przyrzekał ukrócić wpływy lobbystów na kampanie wyborcze. Nie pozwolił na przyjmowanie od nich datków ani na zatrudnianie ich w swojej administracji. W odróżnieniu od prezydenta republikańscy kandydaci do nominacji prezydenckiej nie nałożyli żadnych ograniczeń na przyjmowanie pieniędzy od lobbystów.