Aleksandr Łukaszenka potępił groźby rosyjskiego monopolisty gazowego Gazpromu, który zapowiedział, że ograniczy dostawy surowca na Białoruś, jeśli kraj ten nie spłaci zadłużenia. Zdaniem prezydenta Białorusi jego kraj nie ma długu. Wyraził jednak przekonanie, że spór uda się rozwiązać.

Prowadzimy rozmowy. Jeśli wyjść ze stanowiska Rosji, jest to dług. Jeśli wyjść z tego, co powiedziałem, długu nie ma. Ale myślę, że się porozumiemy - oznajmił. Jeśli zgodzimy się, że to dług, a Rosji będzie trudno go zaakceptować i pozostawić ubiegłoroczną cenę - zapłacimy. Znajdziemy pieniądze - obiecał.

Gazprom dał białoruskiej firmie Biełtransgaz czas do 21 czerwca na spłacenie zakumulowanego długu. Według rosyjskiego koncernu energetycznego wynosi on blisko 200 milionów dolarów. Jego zdaniem Białoruś płaci należności za gaz bez uzgodnienia z Moskwą według starych stawek z 2009 roku. Rzecznik Gazpromu Aiergiej Kuprijanow potwierdził, że dostawy mogłyby zostać zmniejszone o 85 proc. od godz. 8.00 czasu polskiego w poniedziałek.