Turecka policja użyła w nocy gazu łzawiącego i armatek wodnych, aby rozpędzić setki uczestników antyrządowych demonstracji w Stambule i Ankarze - poinformowały lokalne media. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca Polakom ostrożność, choć zapewnia, że kurorty są bezpieczne.

We wtorek wieczorem na ulice stolicy Ankary i największego miasta Stambułu znów wyszły tysiące ludzi. Mimo zakazu sił bezpieczeństwa w obu tych miastach protestujący próbowali dostać się w pobliże biur premiera Recepa Tayyipa Erdogana.

Kolejne starcia wybuchły także w prowincji Hatay, przy granicy z Syrią, gdzie dzień wcześniej na skutek obrażeń odniesionych w czasie demonstracji zmarł 22-letni mężczyzna. Według telewizji NTV w najnowszych walkach rannych zostało tam dwóch policjantów i trzech demonstrantów.

Demonstracje początkowo odbywały się pod hasłem sprzeciwu wobec planów przebudowy stambulskiego placu Taksim i postawienia tam, na miejscu parku, nowego meczetu. W piątek policja interweniowała przeciwko okupującym w namiotach park, którzy chcieli nie dopuścić do wycinki drzew. Wystąpienia nabrały od tego czasu antyrządowego charakteru. Ich uczestnicy zarzucają Erdoganowi i jego islamsko-konserwatywnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) m.in. zapędy autorytarne i próbę islamizacji kraju.

MSZ zaleca Polakom w Turcji zachowanie szczególnej ostrożności

W związku z protestami w Turcji MSZ zaleca polskim obywatelom przebywającym w tym kraju zachowanie szczególnej ostrożności oraz unikanie zgromadzeń publicznych i demonstracji.

MSZ wydało ostrzeżenie dla podróżujących do Turcji.

MSZ stanowczo zaleca wszystkim polskim obywatelom, żeby zachowali szczególną ostrożność. Przede wszystkim prosimy, żeby unikali demonstracji oraz zgromadzeń publicznych. Prosimy także, by nasi turyści stosowali się do zaleceń tureckich służb porządkowych - powiedział Rafał Sobczak, naczelnik biura rzecznika MSZ. 

Według MSZ kurorty nadmorskie są bezpieczne, choć - jak zaznacza resort - w centrach większych miejscowości możliwe są demonstracje.