Ponad 5 tysięcy osób protestowało w stolicy Mongolii Ułan Bator przeciwko obecnemu rządowi. Demonstranci domagali się rozwiązania parlamentu. Żądali także spełnienia przedwyborczej obietnicy o wypłacie udziałów w zyskach z wydobycia bogactw naturalnych.

Manifestacja przebiegała w sposób pokojowy. Był to największy wiec w mongolskiej stolicy od lipca 2008 roku, kiedy to w zamieszkach, które wybuchły z powodu podejrzeń o fałszerstwa wyborcze, zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych.

Na demonstrację do Ułan Bator zjechali ludzie z rolniczych regionów kraju i mieszkańcy stołecznych slumsów. Domagali się od rządzącej Mongolskiej Partii Ludowo-Rewolucyjnej i Partii Demokratycznej wypełnienia obietnic wyborczych: ukrócenia korupcji i oddania każdemu obywatelowi finansowego udziału w zyskach z wydobycia bogactw naturalnych kraju.

Od lat kolejne rządy i ugrupowania opozycyjne w Mongolii spierają się, w jaki sposób dzielić zyski z bogactw naturalnych.

Odkąd obie partie okłamują Mongołów, nie mają moralnego prawa zasiadać w parlamencie - powiedziała jedna z organizatorek antyrządowego wiecu Ujanga Gantomor. Zapowiedziała, że jeśli rząd w ciągu 72 godzin nie odpowie na żądania, protest wejdzie w kolejny etap przeciwko skorumpowanym władzom. Nie sprecyzowała jednak, jakiego rodzaju będą to działania.

Aktywistka wezwała rząd do naprawy trwałej niesprawiedliwości, argumentując, że 40 proc. liczącej 2,7 mln ludności Mongolii żyje w ubóstwie.

W marcu 2009 roku dotknięta kryzysem gospodarczym Mongolia otrzymała od Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) pożyczkę w wysokości 224 mln dolarów. Mongolia poważnie ucierpiała wskutek międzynarodowego kryzysu finansowego, gdy gwałtownie spadły ceny na surowce, które ten kraj eksportuje, głównie miedź.

W zamian za pomoc Ułan Bator zobowiązało się do prowadzenia polityki monetarnej i fiskalnej pozwalającej na powrót do stabilizacji gospodarczej i ochrony najbiedniejszych warstw społeczeństwa, czego domagał się MFW.