Rząd Jemenu i wojownicy plemion walczących z prezydentem Alim Abd Allahem Salahem doszli do porozumienia. Dzisiaj zacznie obowiązywać zawieszenie broni, a rebelianci mają wycofać się z rządowych budynków, które zajęli.

W piątek jedno z jemeńskich plemion walczących z prezydentem poinformowało, że przejęło kontrolę nad obozem wojskowym, ok. 100 km od stolicy kraju Sany. Członkowie plemienia zostali następnie ostrzelani przez jemeńskie lotnictwo. Do zajęcia obozu doszło po kilku dniach walk ulicznych w Sanie, w których zginęło - według Reutera - 115, a według AP - 124 osoby.

Wczoraj troje Francuzów pracujących dla organizacji charytatywnej w Jemenie zaginęło w prowincji Hadramaut. Według lokalnych władz mogli oni zostać porwani.

Protesty przeciw jego rządom i zamieszki, które na tym tle wybuchły kosztowały to najuboższe państwo arabskie około 5 mld dol. wedle oficjalnych danych - podaje Reuters. Jemen potrzebuje natychmiastowej pomocy, by móc zapobiec kompletnemu załamaniu gospodarki kraju, którego PKB wynosi zaledwie 31 mld dolarów. Prezydent Salah odmawiał jak dotąd podpisania porozumienia z opozycją i przekazania władzy.